wtorek, 17 września 2013

Nie zapomnę twojej miny gdy podczas naszego pierwszego spotkania powiedziałam ci całą prawdę
o sobie. Byłeś zaskoczony,ale zrozumiałeś mnie. Kiedy wychodziliśmy z kawiarni. Poszedłeś do
kwiaciarni i kupiłeś wstążkę. Zawiązałeś ją na moich włosach niczym na prezencie.
Zaprowadziłeś mnie pod drzwi mieszkania. Zapukałeś,otworzył nam Karol. Przecierał oczy ze
zdziwienia. Złożyłeś mu życzenia,wtedy przypomniałam sobie,że przecież są jego 25 urodziny. Od
razu przytulił mnie i zaczął wykrzykiwać moje imię. Wtedy z mieszkania wyskoczyła
zdezorientowana Ola. Było mi bardzo miło kiedy okazało się,że dużo jej o mnie opowiadaliście.
Poszliśmy do klubu odpowiednio uczcić urodziny Karolla. I od tamtej chwili znów byliśmy nie
rozłączni. Z tobą spotykałam się codziennie. Na drugim spotkaniu,opowiadałeś mi o Milenie.
Powiedziałam wtedy prosto z mostu. „Ona Cię zdradza od dawna. A ty i tak będziesz ze mną”
Zdenerwowałeś się na mnie i zostawiłeś mnie samą w centrum miasta. Po tygodniu odezwałeś się do mnie i powiedziałeś,że moje słowa okazały się prawdą. Po dwóch miesiącach od naszego pierwszego spotkania byliśmy już parą. Nasz pierwszy raz wyglądał tak samo jak w moim śnie. Tylko bez tej całej kłótni z Karolem. Wtedy po prostu zasnęłam i obudziłam się wtulona w ciebie. Cały czas namawiałeś mnie abym spotkała się z Kubą.,jednak ja odmawiałam.
Po czterech miesiącach naszego związku zaprowadziłeś mnie do pięknie urządzonego mieszkania. Zaproponowałeś abym z tobą zamieszkała uśmiechnęłam się i od razu się zgodziłam. Pojechaliśmy do ośrodka,weszliśmy do mojego pokoju i zaczęliśmy pakować moje rzeczy. Tomasz patrzył na nas ze zdziwieniem. Powiedział,że chcę abyś wyszedł,że chcę się ze mną pożegnać. Zapytał mnie czy jestem tego pewna. Odpowiedziałam,że tak,a on życzył mi szczęścia. Wtedy widziałam go ostatni raz. Razem ze swoim zespołem podpisał kontrakt płytowy i wyjechał do Warszawy. Napisał mi list w którym wyjaśnił,ze kocha mnie od dawna. Napisał,ze nie mógł zostać w Bełchatowie i patrzeć na moje
szczęście. Przeprosił mnie i podziękował za wszystko. Choć to ja powinnam mu dziękować.
Brakowało mi go,ale byłam pewna,że to uczucie wygaśnie. Tak też się stało,jego zespól odniósł wielki sukces,który przyniósł mu światową sławę. Zamieszkał w Stanach,teraz jest szczęśliwym mężem i ojcem trójki dzieci. Któregoś dnia
zadzwonił do ciebie telefon,wybiegłeś wtedy jak narwany z mieszkania. Wróciłeś po jakiejś
godzinie. Wszedłeś do mieszkania krzycząc ze masz dla mnie niespodziankę. I wtedy do
mieszkania wszedł Jakub. Rozpłakałam się na jego widok, a ty nas zostawiłeś abyśmy wszystko
sobie wyjaśnili. Pierwszy raz widziałam jak Jakub płaczę. Naprawdę żałował tego,ze wtedy mnie
zostawił. Obwiniał się za to,ze wpadłam w nałóg. Czuł się źle z tym,ze wszystkich informacji o
mnie dowiadywał się od dziennikarzy. Bał się zrobić pierwszy krok,bał się tego,że go odrzucę.
Wybaczyłam mu. Przeprosiłam go za siebie,przecież ja też popełniałam błędy. Po naszej rozmowie
przytulił mnie,tak jak nigdy wcześniej. Dzięki tobie odzyskałam ukochanego brata. Minął rok zostałam Twoją żoną.
Świadkami na naszym ślubie byli Jakub i Ola. Oj jak Kłos się cieszył. Spił się na naszym
weselu jak głupi. Skakał,porywał mnie do tańca i cieszył się naszym szczęściem. Nigdy nie
zapomnę dnia naszego ślubu. On był jak z bajki. Każda kobieta marzy o tak magicznym ślubie.
Długa biała koronkowa suknia,delikatny kwiatek we włosach. Wymarzony mężczyzna obok i ślub
w małym drewnianym kościółku w górach i wielkie góralskie wesele. Nie zapomnę naszego
pierwszego tańca. Tańczyliśmy do „When I need You. To nasza ulubiona piosenka,zawsze w złych
chwilach ją sobie nucę. Potem czas leciał bardzo szybko. Ślub Oli i Karolka byliśmy świadkami. I
właśnie podczas ich wesela szepnęłam ci na uszko,ze zostaniesz tatą. Nigdy nie zapomnę twojej
radości. Wykrzykiwałeś,ze będziesz tatą i wzniosłeś toast za naszego potomka. Oboje byliśmy w
szoku kiedy na Usg okazało się,że za 5 miesięcy będziemy rodzicami bliźniaków,chłopczyka i
dziewczynki. Dostałeś propozycje od Maceraty,od dawna marzyłeś,by grać we Włoszech.
Bez wahania podjąłeś decyzje i tak wyjechaliśmy do Włoch. Tam urodziły się nasze maleństwa Asia i Łukasz. Nigdy nie zapomnę jak
bałeś się wziąć ich na ręce. Patrzyłeś na nich z takim przerażeniem w oczach. Byłeś taki szczęśliwy.
Kiedy odebrałeś nas ze szpitala zdziwiłam się,ze nie jedziemy do naszego mieszkania.
Zaprowadziłeś nas do wielkiego domu na prowincji,były tam już nasze wszystkie rzeczy i urządzone pokoiki dla dzieci. Byłam taka szczęśliwa.
Tego samego dnia zasadziłeś w naszym ogrodzie drzewko
pomarańczowe. Z dumą powiedziałeś,ze zrobiłeś wszystko co prawdziwy mężczyzna powinien
zrobić. Początki rodzicielstwa były dla nas obojga trudnym doświadczeniem. Kolki,nie przespane
noce,a zarazem radość,którą przynosiły nam nasze maluchy. Z każdym dniem uczyły się czegoś
innego. Skłamałabym jeśli powiedziałabym,że nasze życie było sielanką. Oczywiście były
zgrzyty,czasem nawet takie,ze myślałam,że to koniec. Jednak nie poddaliśmy się. Wiesz dlaczego ? Bo nasza miłość nam w tym pomogła,po prostu my nie moglibyśmy bez siebie istnieć.
Pamiętasz jak w
jedenastą rocznicę naszego ślubu,zasłabłam na twoim meczu? Tego samego dnia usłyszeliśmy wyrok : Ostra białaczka szpikowa. Starałeś się
wspierać mnie,dzieciaki. Jednak nie raz widziałam jak płaczesz cicho w poduszkę. Zaczęłam
leczenie,jednak one nie poskutkowało. Przeszczep się nie udał. A ty cały czas udawałeś,ze jesteś
twardy. Pamiętam jak pewnego wieczoru siedziałeś przy moim szpitalnym łóżku,obejmowałeś moją
dłoń. Myślałeś,ze ja śpię. Nigdy nie zapomnę tego co powiedziałeś
-Bianka,dlaczego tak się dzieję ? Tak bardzo się staramy,lecz z tą chorobą nie można wygrać.
Strasznie się boję,boję się tego,ze odejdziesz. Nie wiem czy sobie poradzę. Czy zdołam wychować
nasze dzieci na dobrych ludzi. Przecież im będzie ciebie brakowało. Mają już 10 lat,uważają się za
dorosłych. Jednak wiem,ze jesteś im strasznie potrzebna. Zastanawiam się czy będziesz z nami,czy
będziesz nad nami czuwać. Nie wiem jak ja sobie bez ciebie poradzę,jak my sobie bez ciebie
poradzimy?. Jesteś dla mnie najważniejsza,jesteś motywacją do działania,dajesz mi siłę do walki,do
życia. Bianuś,ja tak bardzo cię kocham. Błagam cię walcz nie poddawaj się. Płakałeś mówiąc to.
Zebrałam wszystkie siły chociaż byłam już bardzo słaba. Usiadłam na łóżku i otuliłam dłońmi
Twoją twarz.
- Kocham Cię,najbardziej na Świecie i jeśli to naprawdę się stanie. Będę przy was.
Wierzę,że tam gdzieś jest jakiś lepszy Świat. W którym nie będę czuła bólu,w którym będę
szczęśliwa. I stamtąd będę czuwać nad wami. Lecz pamiętaj,jeśli odejdę będzie nas dzielił tylko
czas. Prędzej czy później spotkamy się. A ja będę czekać. Mam nadzieję,że ty będziesz szczęśliwy
gdy to powiedziałam z moich oczu popłynęły łzy. Ty wtuliłeś mnie w siebie i ucałowałeś moją
łysą głowę.
-Jak mam być szczęśliwy bez Ciebie ? Zapytałeś przez łzy.
- Spróbuj odpowiedziałam I jeszcze mocniej wtuliłam się w ciebie. Zawsze byłeś silny niczym grecki
wojownik. Jednak wtedy płakałeś jak dziecko,byłeś całkowicie bez silny. Minął rok. Dziś jest nasza
kolejna rocznica ślubu. A ja leżę w izolatce. Nie mogłeś nawet mnie przytulić. Stałeś za szybą razem z
naszymi dziećmi,Kubą i Karolem. Machałam do was. Oni po chwili zostawili cię samego.
Przyłożyłeś dłoń do szyby,dotykałeś jej czule tak jakbyś dotykał mojego policzka. Z ruchu Twoich
warg wyczytałam kocham cię. Popłakałam się wtedy. Po chwili pielęgniarka was wyprosiła. Byłam
świadoma,że po raz ostatni was widzę. Andrzej ja to po prostu czuję,ja czuję że umieram. Zmieniłeś moje
życie o 180'. A może to ten sen je zmienił ? Tak,to ten sen zmotywował mnie do walki. Był dla
mnie przestrogą. Pokazał mi jak mam postępować aby uniknąć tego wszystkiego,by uniknąć tych
kłamstw,by uniknąć rozstania z tobą,by cię nie zranić,by uniknąć tego ślubu,śmierci... W pewnym
sensie ten sen był proroczy. Wiele rzeczy się sprawdziło. Jestem psychologiem,interesuje się
psychiką człowieka,ale nigdy,nigdy nie wierzyłam w takie sny. Teraz jednak wiem,że psychika
człowieka jest rzeczą nieodgadnioną i zawsze będzie nas zaskakiwać. A być może ten sen był
zjawiskiem mistycznym,czymś wywodzącym się z zupełnie innego świata. Tego nigdy się nie
dowiem,ale wiem,ze to dzięki niemu zmieniłam swoje życie. Poprosiłam pielęgniarkę aby przyniosła mi mojego laptopa. Protestowała,ale gdy powiedziałam
jej,ze chcę się pożegnać z rodziną pisząc list,zgodziła się. Zebrałam wszystkie siły i spisałam naszą
historię,moją historię. Chciałam żebyś wiedział o moim śnie. O tym,ze tak naprawdę to on
zmotywował mnie do walki Andrzejku! Pamiętaj że was kocham najbardziej na Świecie. Nasze
maleństwa,choć nie są już takie małe,właśnie wchodzą w buntowniczy okres. Bądź dla nich
wyrozumiały. Pamiętaj jak my zachowywaliśmy się kiedy mieliśmy po 11 lat. Jesteś najlepszym
tata na Świecie. Wiem,ze dasz radę,że wychowasz ich na dobrych ludzi. Serce mi się kraja kiedy
pomyślę sobie,że nie będzie mnie kiedy pierwszy raz będą mieli złamane serce. Ze nie będzie mnie
kiedy będą pisali matury. Ze nie będzie mnie kiedy będą brali ślub. Ze nie zobaczę swoich wnuków.
Ja wiem,ze nie będzie mnie wtedy przy was ciałem,ale będę duchem. Kiedy zamykam oczy widzę
wszystkie chwile spędzone razem z tobą. Te dobre i te złe. Myślę sobie jakie ja mam szczęście.
Zakochałam się w tobie jako piętnastolatka,by dopiero po latach to sobie uświadomić. Jako ta
piętnastolatka marzyłam o tym,ze będziemy małżeństwem,będziemy mieli dzieci,duży dom i
zestarzejemy się razem. Wszystko się spełniło,oprócz tej wspólnej starości. Co chwilkę szczypię się
nerwowo w ramię. Tak bardzo chciałabym,żeby to był sen,niestety tym razem to nie jest sen. . Ja umieram,zostawiam ciebie nasze maluchy. Łzy napływają mi do oczu kiedy to piszę.
Nie będę przedłużać. Wiem,ze dacie sobie radę. Wiem,ze będziesz miał wsparcie od Jakuba,Karola
i ich rodzin. Powiedz naszym „dorosłym dzieciaczkom”,które na każdym kroku starają nam się tę
dorosłość udowodnić,że bardzo ich kocham. Powtarzaj im to często. A ty pamiętaj,że kocham cię
bardzo mocno,nigdy nie spodziewałam się,ze tak kogoś pokocham. Będę przy was. Obiecuję.
Żegnajcie.
Kiedy czytał ostatnie słowa,nie mógł opanować wzruszenia łezka zakręciła się w jego oku. Schował list do kieszeni kurtki i przez chwile siedział zamyślony na cmentarnej ławeczce.
  • Tato,ale ty przecież byłeś u mamy jak umarła. Powiedziała młoda dziewczyna lekko wzruszonym głosem.
  • Tak byłem. Wtedy w środku nocy coś mnie tknęło. To był taki impuls czułem,że muszę pojechać do szpitala. Kiedy dotarłem na miejsce,lekarz nie powiedział ani słowa,po prostu wpuścił mnie do niej. Usiadłem na krzesełku tuż obok niej i czule głaskałem jej dłoń. Ona nagle bardzo mocno ścisnęła moją dłoń
  • Kocham Cię,pamiętaj. Powiedziała i szczerze się uśmiechnęła. Zamknęła oczy,czułem jak wypuszcza moją rękę z uścisku. Aparatura zaczęła wydawać charakterystyczny dźwięk. Biania leżała na wielkim szpitalnym łóżku z prze szczerym uśmiechem na twarzy. Wiedziałem,że teraz nic jej nie boli,że jest szczęśliwa. A mimo to czułem się jak bezsilne dziecko,położyłem się tuż obok niej i wtuliłem się w jej martwe ciało. Tym razem to ja miałem nadzieję,że to sen. Zamykałem i otwierałem co chwile oczy,chciałem się obudzić,ale to nie był sen. Ona odeszła.
Asia usiadła na ławce tuż obok taty i mocno go przytuliła.
  • A ja nigdy czegoś nie zrozumiem. Odezwał się młody chłopak
  • Czego ?
  • Tato,minęło 10 lat a Ty nie ułożyłeś sobie życia. My dorośliśmy,każde z nas ma swoje życie. Nie czujesz się po prostu samotny ? Zapytał
  • Nie jestem samotny. Wasza mama jest ze mną każdego dnia,każdego dnia czuję jej obecność.
  • Gadanie. Parsknął Łukasz.
  • Uspokój się! Skarciła go siostra.
  • Kochałeś kiedyś kogoś,ale tak naprawdę? Zapytał zaciekawiony Andrzej. Młody mężczyzna schylił głowę i zaczął ślepo wpatrywać się w ziemię.
  • Właśnie,więc nigdy tego nie zrozumiesz.
  • Ale tato... Łukasz chciał kontynuować dyskusję,jednak Andrzej mu na to nie pozwolił
  • Zostawcie nas samych,proszę.
  • Dobrze tatusiu pójdziemy do samochodu,poczekamy tam na Ciebie. Powiedziała czule Asia.
  • Ale tato. Wtrącił Łukasz
  • Koniec gadania. Chodź nie marudź. Asia pociągnęła brata za sobą.
Starszy spojrzał na zdjęcie znajdujące się na nagrobku.
  • Widzisz Łukasz to mój charakterek,przypomina mnie za młodu. Uparty jak osioł,nic nie da sobie wytłumaczyć. Jednak dobry z niego chłopak. W tym roku został przyjmującym reprezentacji Polski,na co dzień gra w Pallavolo Modena. Asia,bardzo przypomina ciebie. Kiedy dowiedziała się,że odeszłaś usiadła mi na kolanach i powiedziała
  • Wiesz tatusiu jak będę duża,to znajdę lekarstwo na tą chorobę. Pomogę innym dzieciom. Nie chcę,żeby ich mamusia umarła. I tak trwa w tym założeniu,jest studentką drugiego roku medycyny na Oxfordzie. Jestem z nich bardzo dumny,chyba dobrze ich wychowałem. Wiesz tak rozmyślam nad słowami Łukasza. Kiedyś myślałem o tym,by znaleźć sobie kogoś. Myślałem,że będzie mi łatwiej wychować dzieci. Jednak nie potrafiłem,nie potrafiłem o Tobie zapomnieć. Nie mógłbym ułożyć sobie życia z inną kobietą,kiedy Ty nadal jesteś w moim sercu. Po co ja to mówię,przecież ty to wszystko wiesz. Mężczyzna wstał z ławki przybliżył się do nagrobkowego zdjęcia. Pogłaskał je czule niczym policzek,swojej ukochanej.
  • Nasza miłość jest jak wiatr. Nie widzimy jej,ale ją czujemy. Powiedział i odszedł w stronę bramy głównej. Po chwili odwrócił się
  • Dzieli nas tylko czas szepnął. I ponownie ruszył w drogę powrotną do samochodu.

    *KONIEC* 





     Ryczę,ryczę,ryczę. To już koniec kochane. Trudno jest mi się rozstawać z tym opowiadaniem,ponieważ jest to moje pierwsze opowiadanie,które zaczęłam publikować. DZIĘKUJĘ! Za ponad 3 tysiące wyświetleń,za każdy komentarz(pozytywny,negatywny),za to,że byłyście tu regularnie i czytałyście te wypociny. A przede wszystkim dziękuję jednej osobie. Asiu! Dziękuję,za to,że zaczęłaś publikować to opowiadanie. Dziękuję za to,że przywróciłaś mi wiarę w siebie. Dziękuję za to,że zawsze mnie wspierałaś i każdy rozdział czytałaś z zapartym tchem. Dziękuję za to,że po prostu jesteś. Nienawidzę pożegnań dlatego będę się streszczać. Jak wiecie zaczęłam publikować coś nowego(pod swoim nickiem). Serdecznie was Zapraszam! Ach,jak tam nastroję przed piątkowym meczem ? Ja już nie mogę się doczekać! Zestaw kibica mam już przygotowany,pewnie gdy cała hala zacznie śpiewać hymn to uronię kilka łez. Mam nadzieję,że siedząc na trybunach i obserwując naszych kochanych siatkarzy przyjdzie mi do głowy pomysł na nowe opowiadanie. Znowu piszę strasznie chaotycznie,ale cóż. Dziękuję wam kochane z całego serduszka! 
    PS. Chcę takiego męża jak Endrju.
    Wasza Kasia. 


środa, 11 września 2013

  „Po raz kolejny zastała mnie,szara rzeczywistość”
Bianka,Bianeczko obudź się . Słyszę czuły głos i czuję delikatny dotyk na moim
policzku Otwieram oczy i widzę stojącego nade mną Tomka.
–Co ty tu robisz? To ty żyjesz? To ja żyje? Podnoszę się niczym opętana. I bardzo mocno ściskam jego dłoń
O czym ty mówisz? Czemu mielibyśmy umrzeć? Wytrzeszcza oczy ze zdziwienia.
Ale jak to ? Gdzie jest Andrzej ?Jestem bardzo zdenerwowana,ręce mi się trzęsą,nie potrafię się opanować,
Bianka! Co ty gadasz jaki Andrzej? Chyba powinienem zadzwonić po lekarza Nerwowo dotyka mojego czoła,sprawdza czy nie mam gorączki.
No Wrona. Przecież on,przecież my,te kłamstwa i ten cały ślub. Mówię zdezorientowana.
Blanka co ty gadasz? Nakręciłaś się przed tym meczem...
Właśnie mecz! Tak! tak prezent! Wykrzykuję uradowana.
No tak dostałaś ode mnie bilet na mecz. Miałaś iść kolację z Wroną i Kłosem ale stchórzyłaś. Nie
poszłaś. Mówi głaszcząc mnie na policzku.
Jak to ? To co się stało ? Pytam zdezorientowana.
Byliśmy na koncercie. Ktoś cię popchnął i uderzyłaś głową o podłogę. Byliśmy w szpitalu,jednak lekarze nie stwierdzili żadnych uszkodzeń,po prostu spałaś kilka godzin.
Wtula mnie w siebie,próbuje mnie uspokoić.
Spałam ? To był sen? To wszystko ? Ale przecież ja czułam jego dotyk,słyszałam głos...
Obejmuję dłońmi jego twarz i spoglądam a niego nerwowo.
Cichutko,spokojnie maleństwo. Jestem tu teraz wszystko będzie dobrze
Nic nie będzie dobrze! Zostaw mnie chcę być sama! Odpycham go od siebie.
Dobrze,zrobię ci herbatę. I zadzwonię do lekarza. Powinien cię obejrzeć. Widzę,że jest zaskoczony i zdezorientowany moim zachowaniem. Wstaje z łóżka i oddala się w stronę kuchni.
Ja układam się na łóżku. Zamykam oczy,próbuje zasnąć. Chcę,żeby to wszystko przyśniło mi się jeszcze raz. Chcę go odzyskać.
***
Byłam w lekkim szoku,kiedy to wszystko okazało się snem. Od kilku Dni bez przerwy o tym
myślałam. Tomasz widział,że to wszystko mnie trapi. Kazał mi wykorzystać swój wolny dzień.
Wyjść gdzieś,coś zrobić. Postanowiłam więc wyjść do galerii,tak po prostu się po niej po szlajać
bez celu. Obejrzałam kilka wystaw,przypatrywałam się sukienką na które mnie nie stać. Kupiłam
kawę na wynos w kawiarni i właśnie zmierzam w stronę drzwi. Jestem już przy wyjściu,kiedy
wydaję mi się,że widziałam kogoś znajomego. Cofam się,by upewnić się,ze miałam rację. Tak to
ty. Stoisz z pochyloną głową i przeglądasz jakąś książkę. Wiem,że muszę coś zrobić. Muszę do ciebie podejść Wiem,ze to dla mnie szansa. Może to spotkanie już dawno zapisał nam los?
Może ten sen to po prostu znak. Może on pokazał mi czego mam unikać,by
nasza historia tak się nie skończyła. W mojej głowie pałęta się milion myśli. Nogi mam jak z waty
boję się,boję się twojej reakcji
Biorę kilka głębokich oddechów i postanawiam zrobić pierwszy krok. Wyciągam kartkę i długopis
z torebki i podążam w twoją stronę. Kładę kartkę i długopis na jednej ze stron książki,która
przeglądasz.
Dla kogo ? Pytasz nie patrząc na mnie,chwytasz za długopis i oczekujesz odpowiedzi.
Słysząc Twój głos zamieram. Tęskniłam za nim,tak bardzo mi go brakowało. W moim śnie
był identyczny.
Dla Bianki Gierszał. Odpowiadam nieśmiało. Nerwowo podnosisz głowę spoglądasz w
moją stronę. Przyglądasz mi się bacznie. Po chwili czule dotykasz mojego policzka.
To ty,to naprawdę ty. W twoich oczach zauważam iskierki radości. Nie dowierzasz w to wszystko,ale to naprawdę ja. I już cię nie zostawię,obiecuję. 


Dzień dobry! Chyba cierpię na bezsenność. Jest piąta rano a ja jestem pełna energii, o spaniu chyba muszę zapomnieć. Jak tam mijają wam pierwsze tygodnie w szkole ? Muszę się przyznać,że tęsknie za szkołą.(nie spodziewałam się,że tak szybko wypowiem te słowa). Kochane przepraszam was za to,że ostatnio mam zaległości w czytaniu. Ostatnio na wszystko brakowało mi czasu,teraz staram się to nadrabiać. Mam nadzieję,że mi wybaczycie. Wracając do rozdziału. Został nam tylko epilog. I w sumie dopiero teraz dociera do mnie,że to opowiadanie jest gównia.ne. A może to po prostu popadam w jakiś dół? Teraz przejdę do sprawy bardziej skomplikowanej. wiecie,iż to opowiadanie,zaczęła publikować moja kochana Asia. Osóbka,która chciała przywrócić mi wiarę w siebie. Tak się też stało. Z czasem,prowadzenie bloga wciągnęło mnie tak bardzo,że w pełni przejęłam konto Asi.(oczywiście za jej zgodą) Teraz się to zmieni,ponieważ zaczynam coś nowego. Echo przeszłości. (są już bohaterowie)Nie będzie to kolejne opowiadanie,o tym jak dziewczyna poznaje obiekt westchnień wielu młodych dziewcząt.(Czyli,któregoś z siatkarzy). Będzie to opowieść o kobiecie,która ma wszystko to,czego każda z nas pragnie. na pozór jest osobą szczęśliwą. Dlaczego na pozór ? Ponieważ nie umie odciąć się od przeszłości. To tak w skrócie. A dodam jeszcze jedno,najważniejsze! W TEJ HISTORII NIE POJAWI SIĘ A.WRONA I K.KŁOS(To pierwsza moja historia w której oni nie wystąpią) Pewnie powrócą kiedyś,jeśli jeszcze będę pisać. Nie wiem czy rozumiecie chociaż słowo z tego co napisałam,ale ze względu na porę i nie przespaną noc. Moje półkule mózgowe nie pracują prawidłowo. (za chaos przepraszam) Kończę zatem. 
Pozdrawiam was kochane cieplutko i do epilogu! ;* 
Autorka

czwartek, 5 września 2013

„Mój piękny panie ja go nie kocham, taka jest prawda
pan główną rolę gra w każdym śnie
ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama
życie jest życiem pan przecież wie.”
Minęło kilka miesięcy. A on odszedł. Tysiące razy wyczekiwałam pod jego
mieszkaniem,halą. Wykonałam miliardy połączeń. Zmienił numer. Prosiłam Kłosa i Olę o to
by namówili go do tego,aby ze mną porozmawiał. Nie pomogło skreślił mnie. Nawet kiedy
widzi mnie na ulicy ucieka,unika mnie jak ognia. A ty,ty jesteś ze mną cały czas. Znasz mnie
odkąd tylko tu przybyłam. Wychodziliśmy z nałogu razem. Ty byłeś dla mnie wsparciem.
Od zawsze rozumiałeś mnie jak nikt inny. Pewnie dlatego,ze razem siedzieliśmy w tym
gównie po uszy. Twoje wyznanie,zmiażdżyło mnie. Ja traktuję cię jako przyjaciela. Jednak
przy tobie czuję się bezpiecznie. Jesteś ze mną zawsze,wspierasz mnie bez względu na
wszystko.
Wiem,że go straciłam już na zawsze. Wiem,ze ty nigdy mnie nie zostawisz. Ja już
wybrałam. Siedzisz obok mnie oglądamy jakiś film,obejmujesz mnie czule.
– Tomasz. Mówię przerażonym tonem głosu.
– Co się stało?. Zrywasz się i chwytasz mocno moją dłoń.
– Nic. Mówię i spuszczam wzrok ku dole.
– Bianka do jasnej cholery! Przecież widzę. Podnosisz dłonią moją głowę i patrzysz mi prosto
w oczy.
– Nic. Ja po prostu cię kocham. Okłamuję cię. Pierwszy raz w życiu cię okłamuję. Słysząc to
klękasz przede mną.
– Wyjdziesz za mnie? Pytasz wzruszonym głosem.
– Tak. Odpowiadam nie patrząc Ci w oczy. Wstajesz,chwytasz mnie za dłonie pociągasz do
siebie. Całujesz mnie czule i wtulasz mocno w siebie. Widzę,ze jesteś szczęśliwy. A ja Cię
okłamuję,okłamuję cię. Jesteś cudownym mężczyzną. Czuję się z tobą bezpieczna. Może to
egoistyczne. Zgodziłam się zostać twoją żoną. Bo jesteś moim oparciem,jesteś moją opoką.
Nadal on zajmuję miejsce w moim sercu i wiem,ze zostanie tu na długo. Wiem,ze nigdy o
nim nie zapomnę. Jednak wierzę,wierzę,ze z czasem Cię pokocham.
– Bardzo cię kocham. Szepczesz mi na uszko.
– Czuje to. Odpowiadam,by nie skłamać cie po raz kolejny.
***
Minął rok. Jest sierpień. Stoję w urzędzie stanu cywilnego,ubrana w białą garsonkę, Nie stać
nas na wystawny ślub,o którym marzy każda kobieta. Zaprosiliśmy twoją rodzinę i kilku
przyjaciół z ośrodka. Stoisz obok mnie przed urzędnikiem stanu cywilnego. Czule pieścisz
moją dłoń.
– Możemy zaczynać? Pyta urzędnik. Spoglądam na ciebie zmieszana.. Widzisz,ze coś jest nie
tak.. Podchodzisz bliżej  i wtulasz mnie w siebie.
– Rozumiem. Szepczesz mi na ucho.
– Przepraszam,ale.. Dukam.
– Ale go kochasz... Mówisz smutnym tonem głosu. -Rozumiem. Dodaję po chwili.
– Przepraszam. Mówię i całuję cię w polik. Wybiegam z urzędu. Łapię taksówkę. Ona zawozi
mnie pod dobrze znany mi adres. Pukam do drzwi. Otwiera mi Ola.
– Gdzie jest Andrzej ? Pytam zdenerwowana.
– To jednak ten ślub,to prawda. Mówi zdziwiona.
– Gdzie jest Andrzej ? Pytam ponownie.
– Karol pojechał odwieźć go na lotnisko. Kładzie dłoń na moim ramieniu.
– Jak to ? 
– Podpisał kontrakt z Dinamo. Wyjechał do Rosji. Mówi ze smutkiem.
– Ola czy ja mogę tu zamieszkać? Na jakiś czas.
– Oczywiście. Uśmiecha się do mnie.
– Dziękuję. Mówię i wybiegam z mieszkania. Wzywam taksówkę i jadę pod ośrodek.
Wbiegam do pokoju i zaczynam pakować swoje rzeczy. Dostrzegam kartkę leżącą na
stoliku. Chwytam ją w dłoń.
„Kocham Cię. Przepraszam nie mogłem inaczej. Tomasz”. Czuję,ze coś się stało. Biegnę do
pustostanu,do miejsca gdzie przychodziliśmy razem kiedy mieliśmy jakiś problem. Z daleka
widzę Twoją sylwetkę. Siedzisz oparty pod ścianą. Wchodzę do budynku. Widzę kałużę krwi i twoją
rękę leżącą w niej. Spoglądasz pustym wzrokiem przed siebie.
– Tomek! Coś ty zrobił!? Wrzeszczę i podbiegam do Ciebie. Sprawdzam puls nie wyczuwam
go. Popadam w rozpacz. Przypominam sobie,że kiedyś schowaliśmy tu działkę morfiny „na
czarną godzinę” Podchodzę do jednej ze ścian. Obstukuję każdą z cegieł. Nagle słyszę pusty
dźwięk. Wyciągam cegłę,a z dziury wyciągam ampułkę morfiny i strzykawkę. Siadam obok
twojego ciała. Wiem,ze ta dawka,po tak długim okresie czystości mnie zabiję. Napełniam
strzykawkę,ową substancją. Szybko wbijam igłę w żyłę. Wstrzykuję całą dawkę
naraz. Rzucam strzykawkę na ziemię. Wtulam się w twoje zimne,martwe ciało. Czuję jak
kręci mi się w głowie. Nie czuję,bólu nic nie czuję. Jestem bezwładna,nie mogę ruszyć
żadną kończyną. Przed oczami widzę całe moje życie. Dzieciństwo,to jak bawię się z bratem
w ogrodzie u babci To jak mama tuli mnie do snu. Widzę ich,nasze pierwsze wagary,nasze
wspólnie spędzone chwile. Widzę wypadek. Słyszę przeraźliwy krzyk mojej mamy. Widzę
wuja,to jak się nade mną znęca. Słyszę głos Kuby kiedy mówi: Wyluzuj,dasz radę ja nie
mam czasu. Widzę nasze spotkanie po latach. Widzę Uradowanego Karola,widzę
uśmiech Andrzeja. Naszą radość,nasze wyznanie,naszą miłość i to jak odchodzi. Widzę nas. I Ciebie Tomku. Widzę jak wyciągnąłeś do mnie pomocną dłoń,jak razem wychodziliśmy z tego gówna. Widzę,ten cały ślub,mówiłeś,że nie buduję się miłości na kłamstwie. Okazało się,że miałeś rację a ja nadal robiłam to samo. Przez to Cię straciłam. Jednak to nigdy się nie powtórz. Już nigdy nie zniszczę nikomu życia.
– Tak bardzo cię przepraszam. Wykrzykuję ostatkiem sił. Widzę Ciebie,stoisz przede mną i
podajesz mi dłoń. Za Tobą stoją moi rodzice. Podnosisz mnie,czule obejmujesz.
– Już dobrze. Wszystko będzie dobrze.
– Tomek ja przepraszam,przepraszam. Dotykam czule twojego policzka
– Cichutko. Mówisz ,czule obejmując moją dłoń. Ciągniesz mnie za sobą. Podążam za Tobą bez zastanowienia. Wiem,że z Tobą będę bezpieczna. Czuje się tak błogo,nie czuje bólu,cierpienia,tego całego ciężaru. Cały Świat widzę z góry. Nagle spostrzegam Andrzeja.  Jest na lotnisku z Karolem. Staję tuż za jego plecami. Po chwili podchodzi do niego atrakcyjna brunetka i rzuca mu się na szyję. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Cieszę się,że tak szybko ułożył sobie życie,pozbierał się po tym wszystkim. Już nigdy Cię nie zranie i nie pozwolę na to by ktokolwiek to zrobił. Będę Twoim Aniołem stróżem,obiecuje! Kładę dłoń na jego ramieniu,a on zachowuje się tak jakby przeszedł go dreszcz. Tomek ciągnie mnie za dłoń,unosimy się ku górze. Nagle oślepia mnie łuna światła.


Witam! Kolejny za nami. nie to jeszcze nie ostatni rozdział,nie martwcie się. Został jeszcze jeden i epilog. Mam nadzieję,że wam się podoba. Dziękuję serdecznie za każdą opinię i do następnego kochane ;* 
PS. Tu zbliżamy się do końca,ale jest jeszcze W pułapce!. Ach,już niedługo zacznę coś nowego. Mam nadzieję,ze wam się spodoba.